środa, 14 kwietnia 2010

Złożenie ciał Pary Prezydenckiej na Wawelu

Postanowiłam sobie, że nie będę się wypowiadała publicznie na temat katastrofy, jaka wydarzyła się pod Smoleńskiem, ale... Nie mogę... Czytam fora, blogi, artykuły, słucham tego, co w Tv... i chyba trochę zaczyna mnie krew zalewać, bo widzę głupotę, jaka pobrzmiewa w różnych wypowiedziach, a nawet działaniach.

Osobiście uważam, że Wawel to dobra decyzja, dobre miejsce na pochówek. Z kilku względów:
a) symboliczne przeniesienie tam pamięci wszystkich ofiar Katynia;
b) było nie było współcześni królom i władcom raczej nigdy na bieżąco nie byli wstanie docenić wartość ich panowania, więc niech już leży z królami...

Ktoś napisał, że pewnie Wałęsa też tam spocznie - no właśnie... nie umniejszając nikomu, Wałęsa zapisał się w kartach historii: walka z komuną, wolny prezydent, pokojowa nagroda Nobla, etc. Super, ale... jego późniejsze poczynania, kupczenie swoim nazwiskiem, wystąpienia iście festynowe... hm... czy w istocie on w pełni zasługuje na Wawel???

Moje prywatne zdanie jest takie: polski naród potrzebuje symboli (zawsze potrzebowaliśmy i jest to wpisane z naszą mentalność). Abstrahując od Polaków i polskości: społeczeństwa w ogóle potrzebują symboli, to pozwala nam kultywować naszą narodowość, wartości, pielęgnować historię (wszak ona też ma wymiar symboliczny). Więc, by zbytnio się nie rozwodzić, uważam że to nie idzie o Lecha Kaczyńskiego i Marię Kaczyńską, a o urząd. Zginął Prezydent w służbie państwa, śmierć jego zbiegła się w czasie z inną bardzo symboliczną datą - KATYŃ.
To wszystko historycznie łączy się, zazębia. Więc choćby z uwagi na to warto zatroszczyć się o symbole dla przyszłych pokoleń. Poza tym, obiektywnie - czy prezydentura Lecha była aż tak tragiczna? Tak beznadziejna dla kraju? Odpowiedzmy sobie na to pytanie, ale szczerze. Nigdy za nim nie przepadałam, nie głosowałam na niego - nie podobała mi się forma tejże prezydentury, ale... spróbujmy zgarnąć do tego worka, jakim jest kadencja prezydencka Lecha Kaczyńskiego, kilka faktów dotyczących kraju, gospodarki, stosunków międzynarodowych...
Wiem, że wielu uważa ten pochówek za policzek wymierzony królom, ja jednak patrzę na to z innej perspektywy i uważam, że ostatecznie okaże się, że była to dobra (historyczna było nie było) decyzja.

Ktoś wyrażał troskę o Prezydentową: Maria zostanie pochowana razem z nim w tych katakumbach... hm... ktoś gdzieś pytał (wyczytałam) czy chciałaby tego... A jakie to już teraz ma znaczenie? Poza tym pewnie wolałaby z Lechem - miłością swojego życia, niż gdzieś daleko. Zresztą ja tu widzę kolejny symbol - miłości niemal romantycznej. Poznali się i od tamtej pory nie rozstawali się ani na chwilę, on był zapatrzony w nią, a ona w niego. I super. Takich symboli też nam potrzeba. (Jeszcze kiedyś wspomnicie moje słowa - bo coś czuję, że będą o tym książki pisać i scenariusze filmowe). No i jeszcze jedno: dawno już w historii naszego kraju, naszego społeczeństwa nie było takiej miłosnej, romantycznej - tragicznie romantycznej historii (prześledźmy sobie literaturę pod kątem tego typu symboli).

Powtarzam: my Polacy jesteśmy zakochani w symbolach i wreszcie mamy kolejne.
Nie odbierajmy zatem tychże historii. Może teraz tego nie doceniamy, nie widzimy, bo mieszają się w nas osobiste sympatie i antypatie (do nich jako przedstawicieli polskie elity, rządu, zwykłych ludzi) z emocjami jakie wywarło na nas to wstrząsające i oby nie brzemienne w negatywnych skutkach dla naszego kraju wydarzenie... Miesza się to z brakiem dostatecznych informacji na temat katastrofy, pytaniami bez odpowiedzi. Ba! Powiem więcej, z teoriami spiskowymi, których wykwit zaobserwowałam. I z aktywnością "hien cmentarnych", które czując zysk, działają w tym kierunku (opłaty za wpis do księgi kondolencyjnej via sms - 30-50zł, jakieś kwesty studenciaków sprzedających zdjęcia czy obietnicę zdjęć ciał pary prezydenckiej - to tylko dwa przykłady, a hien i innych padlinożerców więcej).

Emocje nie opadły, wciąż w nas są w związku z tymi wydarzeniami. A wiadomo, że nie są one dobrymi doradcami. Niech zatem będzie Wawel, czemu nie. Dajmy szansę historii.
A, i może jeszcze jedno: Lechu, było nie było był patriotą. Ilu z nas może tak powiedzieć o sobie? Amerykanie czczą swój sztandar, ich hymn stanowi dla nich dużą wartość, widać przywiązanie. U nas Polaków ja tego za bardzo nie widzę (mówię ogólnie, wszak są wyjątki). Takim patriotą, był mój dziadek ... a ja jako osoba wyzwolona, żyjąca w wolnych czasach, w tej globalnej wiosce, jako osoba mogąca wyjechać i zamieszkać w innym kraju czasami nie rozumiałam jego patriotyzmu, może nawet wyśmiewałam, lub wstydziłam się, kiedy we mnie pojawiały się właśnie patriotyczne uczucia... ale do czego zmierzam... otóż, wyrażam żal z powodu tego, że my Polacy nie jesteśmy prawdziwymi patriotami, że gdzieś to w nas umarło. A Lechu mimo wszystko gdzieś to miał i, co by o nim nie mówić, walczył o Polskę na swój trochę pokrętny sposób. A może, gdyby nie był uwikłany w te wszystkie gierki polityczne i ostracyzm ze strony tak polityków opozycji, jak i narodu... hm, może udałoby mu się pokazać inne swoje oblicze. Bo, czy możemy powiedzieć, że nie był prezydentem obsobaczonym, wyśmiewanym przez swoich i obcych? Powiem, że niezwykle trudno jest wówczas wznosić się ponad to i robić swoje. Był tylko człowiekiem i dawał się wplątywać w różne polityczno-emocjonalne gierki (być może właśnie ta słabość zgubiła go jako polityka i nie stał się Prezydentem, Mężem Stanu z prawdziwego zdarzenia). Ok, był mały, brzydki, nie miał żony modelki, ale był naszym Prezydentem. A my Polacy śmiejąc się z niego, dawaliśmy powód do wyśmiewania go i nas przy okazji innym narodom, do deprecjonowania naszej wartości (może jeszcze kiedyś rozwinę ten wątek). Mój Boże, on był profesorem - czy uważacie, że każdy ma predyspozycje do tego? A czy każdy z nas mógłby zostać Prezydentem? Szczerze wątpię - łatwo krytykować z daleka, kiedy nie musimy podejmować kluczowych decyzji, kiedy nie jesteśmy wystawieni na publicznym świeczniku... A co było na pierwszym planie w mediach, opiniach publicznych: "mały brzydki karzeł z żoną czarownicą". A prawda jest taka, że oboje byli wykształceni i posiadali ogromną wiedzę. Pani Maria potrafiła zachować się na salonach, znała języki. Czy muszę ich porównywać do pary Kwaśniewskich? Czy myślicie, że Maria po zakończeniu prezydentury przez męża, stałaby się medialną celebrytką jaką jest Jola? Wątpię mimo wszystko. Ale nie mnie osądzać.

Podsumowując: mimo tego, że nie darzyłam go sympatią i nie kibicowałam parze prezydenckiej, mimo, że sama czasami z politowaniem uśmiechałam się, widząc pewne jego zachowania, oddaję pełen szacunek i cześć swojemu Prezydentowi i ofiarom katastrofy prezydenckiego tupolewa pod Smoleńskiem.

Z uwagi więc na wymiar symboliczny Wawelu i tej katastrofy wychodzę z założenia, że wielką szkodą będzie, jeśli uda się bojówkom zbojkotować pomysł złożenia ciał pary Prezydenckiej tamże.

To mówiłam ja - Małgorzata. I podkreślam, że to są tylko moje słowa i tylko moje myśli, każdy ma prawo myśleć i mówić inaczej.

Zadanie domowe: kilka słów do przemyślenia:
"jaki Prezydent taki zamach" ponoć powiedział Bronisław Komorowski po zamachu w Gruzji... Heh, śmiejemy się z ułomności głów Państwa/ opozycji, a sami siebie nie widzimy.

Może ostro, ale: które ptaki srają do własnego gniazda?

Więc może "Taka Polska jakie jej społeczeństwo"????????? A tu zbyt często Polak Polakowi wilkiem.
Inni mają lepiej... hm, a może dlatego mają lepiej, że szanują siebie bardziej niż my siebie nawzajem? Nie wiem... to tylko takie moje luźne dywagacje.

Prawa autorskie

Proszę nie kopiuj treści tu zawartych i nie zamieszczaj ich na innych stronach bez mojej zgody. A jeśli już gdzieś mnie cytujesz, to podaj źródło. Dziękuję!

Pamiętaj:

Treści zawarte na blogu podlegają ustawie o ochronie praw autorskich. W razie pytań proszę o kontakt na maila.

"Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia" (Dz.U. nr 24 poz. 83).