poniedziałek, 12 marca 2012

Moich Bogów niewielu - a jednym z nich Artur Andrus

Ubóstwiam tego faceta, od kiedy pamiętam! Czytać, słuchać, patrzeć - co tylko się da. Jest fenomenalny! O kim mowa? Ano, o jednym z moich BOGÓW, którym jest Artur Andrus.

Zdaję sobie sprawę, że nie jestem tu przesadnie odkrywcza, gdyż bawi on wielu i fascynuje równie pokaźną liczbę osób, lecz nie zmienia to faktu, że jest jednym z nielicznych przedstawicieli ludzi polskiej estrady, który budzi we mnie tyle pozytywnych wibracji. I chwała mu za to! Szukałam minusów, niestety (stety - ja tam się cieszę) Pana Artura zwyczajnie nie da się nie lubić. Cóż, ten typ tak ma! Ja go po prostu uwielbiam - ubóstwiam tę jego powierzchowną powagę kontrastującą jakże mocno z zabawnym tekstem, bądź zaaranżowaną scenką (niezależnie od tego, czy będzie to piosenka, dowcip, czy inny rodzaj ekspresji). Nie wspominając już o tym jego głosie - uwarunkowałam się, że ho ho: strzygę uchem zawsze, kiedy tylko go wyłapię. Poza tym facet jest tak cholernie inteligentny i potrafi tę swoją inteligencję i kreatywność wykorzystać w taki sposób, który sama preferuję i mi się bardzo podoba

Dziś mam dla Was małą perełkę...
Nie potrafiłam się oprzeć i zanabyłam to oto cudeńko:

Ehs, cholera! Czy ja sobie nie mogę znaleźć mniej popularnego BOGA? A tak co? Kurna blaszka, oficjalnie, trafiłam na ciągnącą się w nieskończoność listę jego wielbicielek. 

Ale cóż więcej można począć z tak wdzięcznym obiektem czci, kultu i uwielbienia :)

Prawa autorskie

Proszę nie kopiuj treści tu zawartych i nie zamieszczaj ich na innych stronach bez mojej zgody. A jeśli już gdzieś mnie cytujesz, to podaj źródło. Dziękuję!

Pamiętaj:

Treści zawarte na blogu podlegają ustawie o ochronie praw autorskich. W razie pytań proszę o kontakt na maila.

"Przedmiotem prawa autorskiego jest każdy przejaw działalności twórczej o indywidualnym charakterze, ustalony w jakiejkolwiek postaci, niezależnie od wartości, przeznaczenia i sposobu wyrażenia" (Dz.U. nr 24 poz. 83).